Niebo rozświetlały miliony gwiazd. Księżyc sunął powoli po nocnym niebie, rzucając na ziemię nikłe światło. Słabym krokiem kierowałem się przed siebie. Liczne rany na całym ciele uniemożliwiały mi bieg czy nawet zwyczajny, szybki chód. Obce tereny oraz wonie stawały się coraz bardziej niepokojące, budząc we mnie myśl, iż znajduję się na terenia jakiejś watahy. Najwidoczniej się nie myliłem. Zza krzaków wyskoczył jakiś wilk. Rzucił się na mnie, przygniatając do ziemi. Ciężkie rany uniemożliwiały mi walkę, a niemalże skrajne wyczerpanie - używanie mocy.
- Coś za jeden? - warknęła postać.
W ciemności nie mogłem dostrzec twarzy, jednak po głosie rozpoznałem, iż była to wadera.
- Nie twój interes... - mruknąłem.
- Słuchaj no, wtargnąłeś na nasz teren i gdyby nie to, że to Alfa decyduje o losie intruzów, dawno byś już nie żył! - syknęła. - A teraz idziesz ze mną!
Z trudem podniosłem się z ziemi, niechętnie podążając za nieznajomą. Nie wiem ile czasu minęło, jednak w końcu dotarliśmy do obszernej jaskini, gdzie powitała nas kolejna wadera, jak się okazało, Alfa watahy.
- Witaj Sakuro. Kto to? - spytała spoglądając na mnie.
- Wtargnął na nasze tereny, jest intruzem. Może być szpiegiem... - wytłumaczyła.
Alfa przyjrzała mi się uważnie. Siedziałem spokojnie, patrząc na nią, niemalże bez emocji. Teraz i tak już mi wszytko jedno. Jeśli oni mnie nie zabiją, umrę od ciężkich ran.
- Szpieg? Nie sądzę. W takim stanie nic by nie zdziałał - odparła. - Co sprowadza Cię na te tereny? - zwróciła się do mnie.
- Uciekałem i przypadkiem trafiłem tu - odpowiedziałem krótko.
- Rozumiem. Sakuro, zawołaj proszę medyczkę, niech go opatrzy - zarządziła, a sama z jakimś basiorem udała się do drugiego pomieszczenia.
Nie minęła chwila, kiedy pojawiła się przy mnie skrzydlata wadera. Sprawnie opatrzyła mi rany, zleciła sparowanie jakąś maścią, po czym równie szybko się ulotniła. Alfa po dłuższej rozmowie z owym basiorem, wróciła do mnie.
- Jeżeli chcesz, masz możliwość dołączenia do naszej watahy - oświadczyła.
Wszelkie wątpliwości rozwiała jedna myśl - mogę zacząć od nowa. Oni mnie tu nie znają, nie wiedzą kim jestem. To właśnie tu mogę odciąć się od przeszłości i samemu stworzyć swoją przyszłość.
- Chcę dołączyć... - odpowiedziałem po chwili namysłu.
Po załatwieniu wszystkich koniecznych formalności, udałen się na spacer. Słońce budziło właśnie świat do życia po długiej nocy. Uniosłem pysk, wpatrując się w niebo. Po chwili wróciłem wzrokiem na ziemię, gdzie dostrzegłem w oddali sylwetkę jakiegoś wilka.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz