wtorek, 17 stycznia 2017

Od Lyry cd Anadil

Ta młoda wadera, Anadil była super fajna. Razem szliśmy przez mały lasek. Te maliny - istna pychotka. Poleciłabym je innym wegetariańskim wilkom - chodź wydaje mi się, że jestem wyjątkiem. Czasami, jak jem te roślinki zastanawiam się, czemu jestem wybrykiem natury. Wilk powinien przecież żreć mięso! Może będę musiała się do tego zmusić, aby nie zostać pośmiewiskiem w watasze. W końcu tam zmierzamy. Na spotkanie z moim przyjacielem, Tiarge'em będzie jeszcze czas. Nie miałam ochoty pozostawiać jedynej osoby, która mnie lubi. Tak, nikt mnie nie lubi - wszystkich irytuję i drażnię. Wciąż posłusznie dreptałam za kumpelą. Plus był taki, że razem namy większe szanse przetrwać w drodzę. Po policzku popłynęła mi łezka wzruszenia. Wciąż wierzyłam, że zostałam stwożona do jakiegoś wyczynu. I tak myśląc weszłam w drzewo.
- Au! - Zawyłam i upadłam na wilgotną ziemię. Usta Anadil wskazywały na to, jakby chciała powiedzieć ,, Uważaj!''. Zmarszczyła brwi. Pomogła mi wstać. Ja rozmasowałam zwichniętą wcześniej kostkę u przedniej łapy.
- O czym myślisz? - Spytała mnie.
- Ja? Myślę, jak będzie wyglądała.
Spojrzała na mnie.
- Co jak będzie wyglądała?
- Wataha tajemniczej mgły.
Zrobiłyśmy postój. Byłam strasznie zmęczona. I zrozpaczona, chodź nie wiem czemu. Powiedziałam Adadil o czym naprawdę myślałam. Była zainteresowana moją historią.

<Anadil?>