niedziela, 25 września 2016

Od Lyod'a cd. Lyry

Przytrafiła mi się bardzo denerwująca samica. I to wyjątkowo irytująca. Zamiast się posłuchać, to ona nie dawała za wygraną. Gdyby nie moja ślepota, już na samym początku bym wygrał. No ale co zrobić? Jedynie mogłem atakować ją na ślepo, ale się udało. Była zbyt głośna. Słyszałem każdy jej krok, co było mi na rękę, także zadanie miałem ułatwione. Z każdym atakiem coraz bardziej mnie denerwowała, aż w końcu udało mi się ją rzucić na coś, dzięki czemu przestała się poruszać. Przez chwilę stałem w miejscu i nasłuchiwałem. Jednak niczego nie słyszałem, prócz jej bicia serca. Poszedłem za wonią i prawie że wywróciłem się o nią, uderzając głową i coś twardego jak kamień. Mogłem stwierdzić, że jest nieprzytomna. I dobrze, ucieszyło mnie to, gdyż w końcu miałem spokój. Sprawdziłem jedynie czy żyje, a gdy okazało się, że normalnie oddycha, jej serce prawidłowo pracuje, odszedłem od niej. Nic mnie nie zatrzymywało przy niej, wręcz przeciwnie - ona sama mnie odpychała od siebie. I miała rację, miała talent do denerwowania innych. A w sumie jak każdy. Starałem się uspokoić po drodze i udało mi się to, gdy ponownie uderzyłem któryś tam raz o drzewo. Postanowiłem, że to będzie koniec mojej przechadzki, także położyłem się pod byle jakim drzewem i zasnąłem.

<Lyra?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz