poniedziałek, 26 września 2016

Od Akuroshi cd. Calamity

Nie ma to jak z kimś polować. Króliki same w sobie też są całkiem dobre. Trochę jednak zdziwiła mnie ta regeneracja. Wiedziałam, że wilczyca kryje za tym jakąś tajemnice, jednak wolałam nie wnikać. Najprawdopodobniej woli to zostawić dla siebie. Zaczęłyśmy węszyć. Po krótkiej chwili naszym oczom ukazała się grupka królików. Przycupnęłam na ziemi i wpatrywałam się w nie. Czekałam aż Calamity pierwsza na któregoś skoczy. Dla mnie to proste. Jestem za szybka dla królików, problem będzie jeśli wskoczą do nory. Ostatecznie o dziwo się zsynchronizowałyśmy i skoczyłyśmy jednocześnie. W locie instynktownie dla przyśpieszenia zaczęłam machać skrzydłami. Moment później siedziałam ze zdobyczą w pysku. Spojrzałam na towarzyszkę. Też jednego złapała. Podbiegłam do niej, przypadkowo używając maksymalnej prędkości, która wbrew pozorom dość mocno mi zawadzała. Wadera spojrzała na mnie ze zdziwieniem. No tak, nie mówiłam jej o moim niekontrolowanym, nadnaturalnym sprincie. I znowu zrobiłam ten zły uśmiech. Trochę się speszyłam, dlaczego ten uśmiech mnie nawiedza? Wilczyca uśmiechnęła się pod nosem. Tym razem nie dodało mi to pewności siebie. Spojrzałam w niebo. Niedługo pojawi się księżyc, powinnyśmy wracać. Zerknęłam na Calamity. Z jej ran nie pozostały nawet blizny. Niesamowite… Na pewno skrywa jakąś tajemnice. Chyba zauważyła, że się jej przyglądam, więc gwałtownie odwróciłam wzrok.
-Powinnyśmy się zbierać. Zbliża się noc – uśmiechnęłam się lekko. W odpowiedzi dostałam kiwnięcie głową. Wiem, że widzi, że nie mam złych zamiarów, jednak nie zdobyłam jej zaufania. Będę musiała się postarać! Szłyśmy przed siebie milcząc. Muszę znaleźć jakiś pretekst do rozmowy. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam kamienia przede mną. Rzecz jasna skończyło się to upadkiem. I najprawdopodobniej wyglądałam żałośnie.

<Calamity?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz