sobota, 26 listopada 2016

Uwaga!

Tymczasowo zawieszam swoją obecność na blogu... może kiedyś wrócę, ale czasem w życiu jest taki okres, że nie wie się co ma się robić, aby było dobrze... Ale proszę was, wy nie odchodźcie przeze mnie, wy jesteście członkami tej watahy. Kiedy wrócę, chciałabym widzieć tutaj aktywność i nowych ludzi. A na pewno wróce...
Jeśli jednak mnie nie będzie w wakacje... to przepraszam, ale to znaczy, że jednak nie wrócę, a Betha Dracon stanie się Alphą Draconem.
~Saphira

czwartek, 17 listopada 2016

Od Anadil cd. Lyry

Mimo zjedzonego wcześniej zająca musiałam przyznać, że antylopa była wyborna. Nie rozumiałam, co ta wadera, swoją drogą bardzo miła, widziała w roślinach. Tak, jasne. Zdrowe, no i takie fit. Nie to, że nie próbowałam. Owszem, znalazłam kiedyś takie zielone, co to miało liście kwaśne jak nie wiem co. Od tego czasu przerzuciłam się na mięso.
Zapytałam nową znajomą o to, co to mogło być.
- Nie wiesz? Przecież to szczaw. - odparła Lyra z autentycznym zdumieniem.
- Błee, ochydny był. - udawałam, że kaszlę z obrzydzenia.
Wadera zachichotała, po czym zbliżała się z niesmakiem.
- Ochyda to twoje mięsne ścierwa.- prychnęła niby to poważnie, ale już ją wiedziałam, że ledwo skrywa śmiech.
Ja także już dokończyłam jeść.
- Wcale nie-e! Wiesz, nie wiem jak ty, ale ja idę dalej. Chcesz? - z nadzieją spojrzałam na wilczycę. Towarzyszka byłaby mile widziana...
- Mhm.- mruknęła.
Ruszyłyśmy ścieżką przez las. Dookoła liście sypały się kolorową kaskadą na wilgotną ziemię. Wtem zauważyłam taki malutki krzaczek z jakimiś owocami. Szturchnęłam Lyrę.
- Cooooo? - jęknęła.
- No patrz. Tam, widzisz?
Wadera spostrzegła krzak i radośnie pobiegła w jego stronę. Obwąchała dokładnie owoce po czym kłapnięciem połknęła jeden.
- Py-cho-ta! To chyba jakaś późna odmiana malin... Spróbuj tylko!
Niechętnie liznęłam jedną malinkę.
- Ej, tak nie poczujesz smaku! No zjedz!
Naburmuszona skubnęłam owocek.
- Ty, jakie to dobre!
- A nie mówiłam!?
Obie oskubałyśmy krzaczek do resztek, dopóki nie została na nim żadna niebiańsko smakująca malina.

( Lyra? )

środa, 16 listopada 2016

Od Blade'a

Śmierć bliskich?

Śmierć... Niby nic, ale gdy tylko to się stanie... Czy kiedyś was zastanawiało jak czuje się ktoś, kto stracił bliską osobę?! Bliskiego wilka? Czy to Ci się zdarzyło?
Sam za szczeniaka nie wiedziałem co to śmierć. Z czasem (paru dni), się dowiedziałem. Inaczej ból, smutek, samotność, przygnębienie... To jest coś nieprawdopodobnego... Coś okropnego, co zadaje nam cios w samo serce! Nie da się tego dokładnie wyjaśnić. Nie da się tego wytłumaczyć. Większość na pewno mówi, że przecież to czeka każdego! Mnie, ciebie, kolegę, koleżankę, rodzinę... I co wtedy czujesz? Ja? Wszystko na raz. Serce nadal cierpi, najczęściej aż do śmierci. Niektórych wykończy psychicznie, ale co poradzić? Nie da się tego ominąć, nie da się z tego kółka wyjść! Rodzisz się, umierają dziadkowie potem rodzice, bliscy, a na końcu ty. Chyba że się wcześniej powiesisz lub ktoś inny zrobi to pierwszy. Samobójstwo? Przestępstwo? Zabójstwo? To wszystko brzmi łagodnie, ale np. jakby cię zarzynali, to byś miał dość już przy pierwszym cięciu! Ja sam mam mieszane uczucia i to są moje zdania. Moje myśli, uczucia. Wy... Co wtedy czujecie...? Pewnie to teraz do was nie trafi... Jeżeli jest ktoś np. z patoli? To co? On jest dla niektórych wtedy najgorszy... Ale czemu? Najprędzej dlatego, że tak go wychowali rodzice, a może tylko z powodów rodziców? Stoję czasem w jednym miejscu, czas mija niepostrzeżenie. Byłeś niedawno szczeniakiem a jesteś już dorosły. Tak samo w życiu ludzkim. Na początku masz wszystko gdzieś, a potem jak dojdzie coś do czegoś to robisz nabiegu i byle jak. Później żałujesz do usra**j śmierci. To jest życie!!! To nie film. Robisz jeden jedyny błąd i... Możesz stracić życie, na zawsze... To nie jest... Niektórzy wiele razy mają na swoje życie wyje**ne, a to dlatego, że go nie doceniają! Nie potrafią cieszyć się tym, co mają. Miałem w życiu wiele takich sytuacji. Wojny nigdy się nie skończą, a już lepiej nie mówić o zabójcach, samobójcach, gwałcicielach i pedofilach. Pytam się co to ma być? To raczej nie jest normalny świat i nigdy nim nie będzie...

poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Lyry cd. Anadil

- Kim jesteś? – spytałam przyglądając się waderze.
Ona miała siedem ogonów! To… To nie jest możliwe, nie? Chwyciłam różdżkę przywołaną z Duat. Tak… Tak na wszelki wypadek, gdyby zaatakowała.
- Nazywam się Anadil – rzekła. Jej głos był dość. łagodny. Skierowałam różdżkę ku ziemi.
- A ty? – spytała – Kim jesteś?
Z nerwów przełknęłam ślinkę.
- Lllyra – jęknęłam – Lyra.
Wadera spojrzała na różdżkę w mojej łapie. Ona chyba mogłaby wywołac duże zdziwienie. Zapytała o nią.
- Tak – powiedziałam – jestem magiem egipskim – szepnęłam.
- Ja jestem łowczynią – powiedziała – Gdzie idziesz? Bo ja do watahy.
Nie mogłam wypaplać swego sekretu. Ale co powiedzieć?
- E…. – jęknęłam – Ja… Ja też do watahy….
- Serio? – cieszyła się Anadil – To chocmy razem!
Jęknęłam cicho. Popadłam w kłopot. Przywołałam z Duat upolowaną antylopę.
- Mogę? – spytała wadera. Pokiwałam głową,
- Jeśli cię nie obrzydza, to proszę, poczęstuj się. Ja jestem wegetarianką. Ale nie na dobrych roślin w okolicy i muszę się żywic niestety mięsem.
- Wilk wegetarian? – spytała – To nie codzienny widok.
- Pewnie – z niechęcią oderwałam kawałek zwierzęcia. ,,Ochyda`` - pomyślałam jedząc.
- Jesteś…. Waderą? Bo mi nie wyglądasz.
- Prawie – powiedziałam – mam rok i sześć miesięcy. Niedługo.
Polubiłam tą nieznajomą. Była tak samo ciekawska, co ja.

<Anadil?>

Od Lyry cd. Lyod'a

Ktoś pewnie zapyta, jak się czułam z nadzianym sztyletem w grzbiecie. Wręcz okropnie. Rana pulsowała, a ja wiedziałam, że to nie oznacza nic dobrego. Wręcz przeciwnie. Pojękiwałam po cichu z bólu. Ostatnim ruchem jaki zrobiłam w ciemności to wzięcie różdżki do pasa, oraz przybliżenie do siebie plecaka i zaniesienie go w głąb Duat. A potem koniec. Game over. Straciłam czucie w nogach i łapach. Pięknie. No, lepiej być nie może! Po jakimś nieokreślonym czasie przypomniałam sobie walkę ze złowrogą Nike i jej głupiutkimi towarzyszkami. Nie miałam wyczucia czasu. Minęła minuta, godzina, czy może jeden dzień? Po długim czasie otworzyłam oczy. Spodziewałam się widoku labiryntu. Ale tak nie było naprawdę. Jeszcze cierpiałam z powodu zdrady kolegi i starałam się o nim zapomnieć. Ale to mi się nie udawało. Wciąż coś brzęczało mi w głowie: Lyod cię zdradził! Lyod cię zdradził! Le przejdźmy dalej. No więc otworzyłam oczy. Leżałam na trawie. Na de mną stała szara wadera. Miała mocno fioletowe włosy i posiadała skrzydła. Wywołało to u mnie lekki strach i niepokój. Lyod siedział obok. Wpatrywał się w podłogę. Był znacznie bardziej przygnębiony niż ostatnio. Doszłam do równania, że to on mnie wyniósł z tego labiryntu. Mruczenie w głowie ustało. On mnie uratował. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Oboje teraz zauważyli, że odzyskałam przytomność.

<Lyod?>

niedziela, 13 listopada 2016

Od Akuroshi

Wiedziałam, że muszę odwiedzić tamte zamarznięte jezioro. Musiałam to zrobić. Normalnie bym szybowała, ale postanowiłam, że się przejdę. Przy okazji zawsze można coś upolować, prawda? Głód mi doskwierał, także zaczęłam węszyć. Byłam troszkę zirytowana, bo nie mogłam nic znaleźć. W końcu się udało. Znalazłam stadko saren. Kręcił się tam też jeleń. Zastanawiałam się, czy odpuścić, czy zaryzykować. Eee, tam. Wilk ma sobie nie poradzić? Ostatnio dużo trenowałam w górach, gdzie nikomu nie zrobiłabym krzywdy. Problem polega na tym, że jak się rozkręcę, to ucierpi teren. Dlaczego wiatr? Trudno nad nim zapanować i nie jest bezpośredni. Jeszcze moje roztargnienie. Uśmiechnęłam się do siebie. Spojrzałam w niebo. Były chmury, także mogę zaatakować z nich. Mam tylko nadzieję, że nie ma tu nikogo z watahy. Wzleciałam w górę. Po chwili rozglądałam się w chmurach. Rzadko poluję używając mocy. To będzie ciekawe doświadczenie. Nadeszła idealna chwila. Pomknęłam w dół. Później wszystko działo się za szybko. Skończyło się tym, że zabiłam jelenia i dwie sarny. Pozostałe uciekły, znikając pomiędzy drzewami.
-To za dużo jak dla mnie – pomyślałam głośno. Napchałam się jedną zwierzyną, a zostały mi dwie. Mój cel podróży był nie daleko. Nie poradnie zanosiłam kawałek jedno, potem wracałam po drugie. Trwałoby to wieczność, ale los mnie obdarzył prędkością. Wiem, że nie jestem silna. Właściwie to jestem bardzo słaba. Polegam na prędkości, skrzydłach i magii. Gdyby nie to, nigdy bym tu nie dotarła. Pewnie od kilku lat leżałabym martwa. Nie przeszkadzało mi to. Nie dopuszczałam do siebie zła tego świata, tylko z uśmiechem podążałam przed siebie, przeszłość zostawiając w tyle. Wreszcie udało mi się. Dotarłam. Jezioro pokryte lodem, wokoło śnieg. To mój raj na ziemi. Położyłam zdobycze i podeszłam do zamarzniętej wody. Rozprostowałam skrzydła i zamknęłam oczy, czując jak wiatr bawi się moją sierścią. Jak dobrze mieć grube futro. Usłyszałam za sobą kroki i skrzypienie śniegu.

<<Ktoś?>>

sobota, 12 listopada 2016

Blade - Obrońca Alph i nauczyciel obrony

http://img07.deviantart.net/7b96/i/2013/304/4/3/these_complicated_feelings_by_a_n_e_r_i_s-d6sgine.png
http://7.s.dziennik.pl/pliki/3913000/3913491-mezczyzna-900-664.jpg
IMIĘ: Blade
PSEUDONIM: Storm Blade [czyt. Blejd]
PŁEĆ: Basior
WIEK: 2 lata
RASA: Wilk Balto (dawniej mroczne wilki), oraz wilk ziemi
STANOWISKO: Obrońca Alph i Nauczyciel obrony
MOCE:
~Czytanie w myślach
~Potrafi przez swoją rasę (wilk Balto) rozmawiać z duszami
~Dobrze panuje nad magią dotyczącą ziemi
~Potrafi wyczarować dla siebie magiczne skrzydła na dany czas, max. 1 godzina. Wyczerpuje ta magia sporo jego energi.
CHARAKTER: Blade jest wilkiem jednym z tych, które chcą postawić na swoje. Jest wierny, przyjacielski, czasami krnąbrny, ale rzadko się to zdarza. Jego rasa dużo na niego wpłynęła, więcej ma z wilka ziemi, ale nadal nie zaniedbuje jego drugiej rasy. W życiu dużo wycierpiał, przez co rozumie problemy innych. Dobrze się z porozumiewa, z wilkami, jak i innymi zwierzętami. Często woli być samotny. Najczęściej jak ma jakiś prywatny problem, nie chce mówić komuś co się dzieje, jak się czuje. Woli sam te problemy rozwiązać. Uwielbia otaczającą go przyrodę oraz przyjaciół. Nie lubi o sobie rozmawiać, jest bardziej w tych tematach skryty. Jednak o kimś innym woli dowiedzieć się jak najwięcej. Drażnią go wilki, które przezywają jego i jego bliskich. Wtedy najczęściej stanie do jakiejś bójki...
HISTORIA: Przed przyłączeniem się do watahy Blade był samotnikiem przez 1 rok. Rodziców stracił, gdy miał 2 miesiące, a wszyscy się od niego odwrócili, gdy miał 4 miesiące. Nie lubi dlatego opowiadać o swojej historii. Od samego początku wiedział, że jego życie nie będzie barwne. Od dziecka mówił sobie ,,Never Give Up", to go stawiało na nogi. Po ukończeniu 2 miesięcy tak jak już mówiłam, stracił swoich najbliższych. Matkę podpalili, a ojca... Zagryźli na śmierć i to wszystko na oczach Blade'a. Po tym wszystkim z całą jego dawną watahą, przenieśli się do innego miejsca, zwanego wtedy: Górą losu. Miejsce Alphy, czyli jego ojca, przejął Redo, bo 3-miesięczny wilczek nie mógł iść na jego miejsce. Wszystko się zmieniło, wcześniej lubiany przez wszystkich wilczek, stał się kozłem ofiarnym. To wszystko przez Red'a. On chciał Blade'a pohańbić. Raz nawet zabić, gdy skończył 5 miesięcy. Redo, naszykował zasadzkę. Prawie było już po Bladzie, w ostatniej chwili się zmiarkował... Uciekł, nigdy już nie wracając do starej watahy. Skończył 1 rok i nadal błąkał się, a nóż, widelec by kogoś znalazł. Sam wszystkiego się nauczył. Musiał polegać tylko na sobie. Stracił nawet swojego przyjaciela... Oddał za Blade'a życie. Następny rok błąkania, nie dawał plusów, prócz tego, że nauczył się swoich mocy. Wiedział jak już coś zrobić. Tylko nadal nie miał tropu ani jakiejś watahy, ani jakiegoś wilka. Skończył 2 lata i w końcu los się do niego uśmiechnął. Z oddali zobaczył wilki. Widział watahę, na szczęście inną. Jego radość była ogromna. Pobiegł w ich stronę. Od razu spotkał Alphe, porozmawiał z nią. Przyłączył się do watahy Tajemniczej Mgły. Od tond nikomu nie mówił swojej historii, kto zabił jego rodziców... Może ktoś się kiedyś znajdzie komu zaufa i opowie ją...
WYGLĄD: Blizna na lewej łapie. Na klatce piersiowej ma również bliznę, wyrządzoną przez Red'a. Zawsze nosi przy sobie czerwony kryształ na sznurku, który nosi na szyi, dostał go od Ojca przed jego śmiercią...
RODZINA: Ojciec został zabity, gdy wilczek skończył 2 miesiące. Matka została spalona, przez tych osobników, którzy zabili Ojca. Prawdopodobnie Blade miał brata bliźniaka, który zaginął w wieku 1 miesiąca, nie mówi o nim, bo sam go nie zna nie wie nawet jak się nazywa...
INNE INFORMACJE: Interesuje się szpiegostwem oraz obroną/ochroną watahy. Uwielbia przebywać ze szczeniakami, przez co chce zostać ich nauczycielem obrony.
ZAUROCZONA/Y: brak
PARTNER: brak
POTOMSTWO: brak
INNE ZDJĘCIA: http://img08.deviantart.net/c67c/i/2014/354/9/c/but_maybe_a_wolf_can_by_anerris-d8ajob0.jpg
WŁAŚCICIEL: Howrse: Kometi Email: nati_pony@o2.pl

czwartek, 3 listopada 2016

Zmiana konta

Ponieważ moje konto Pandemonium. zostało skradzione, a następnie usunięte, przenoszę się na nowe, czyli Dangerous.
~~Beta Dracon