niedziela, 25 września 2016

Od Dracon'a cd. Saphiry

Obudziłem się wraz z zachodem słońca. Po otwarciu oczu widziałem to pomarańczowe niebo, co oznaczało koniec dnia. I tak przesiedziałem w jaskini jeszcze parę minut, póki słońce do końca nie zniknęło. Może i byłem wilkiem, czyli stworzeniem dnia, ale moja rasa była z tym sprzeczna. Mogło by się wydawać, że potrafiłbym żyć tak samo w słońcu, jak i księżycu. A w rzeczywistości słońce mnie bardziej dobija, także w dzień wychodzę tylko z głodu, albo pod pretekstem bardzo ważnego spotkania czy czegoś takiego. Tak czy siak jedynie na dwie godziny. Potem wracam do siebie. Tak jak było dzisiaj. Wyszedłem po południu na polowanie, gdzie spotkałem Saphirę. Jednak musiałem ją zignorować i wrócić do siebie. Jednak gdy wyszedłem ze swego domu o zmroku, nie mogłem zignorować tego czegoś, co przeleciało mi dosłownie przed oczami. Ale zacznę od początku.
Stałem nad brzegiem wody. Nie miałem ochoty na polowanie, gdyż nie czułem się głodny. Rozwinąłem skrzydła i podniosłem łeb do góry. Poczułem zimny powiew wiatru i zapach morskiej bryzy. Wzniosłem się w niebo i poszybowałem do góry. Potem zniżyłem lot i leciałem nad wodą, prosto przed siebie. Słyszałem dziwny świst rozrywania powietrza. Aż tu nagle coś, a raczej ktoś z niewiarygodną prędkością wylądował w wodzie. Od razu się zatrzymałem i rozejrzałem. Nic. Jedynie to coś, co było w wodzie i przez dłuższy czas się nie wynurzało. Poczułem dziwną potrzebę zanurzenia łba. I to było dobre przeczucie, gdyż widziałem jak sylwetka wilka zaczyna być coraz bliżej dna. Wyłoniłem psyk i wziąłem duży wdech, po czym wpłynąłem pod wodę. Złapałem tonącego wilka z kark i wyłoniłem się razem z nim na powierzchnie. Dopiero gdy wylądowaliśmy na ziemi, a owy wilk zaczął kaszleć, rozpoznałem nim Saphir'ę. Popatrzyłem na nią zdziwiony.
- Jakim cudem znalazłaś się z taką prędkością w wodzie, a następnie topiłaś się? - zapytałem stając przed nią i składając skrzydła wzdłuż tułowia.

<Saphira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz