wtorek, 20 września 2016

Od Calamity cd. Shadow'a

Towarzyszyły mi ciche odgłosy śpiewających ptaków, które żwawo budziły się ze swojego krótkiego aczkolwiek krzepiącego snu. Ciepłe promienie świtającego właśnie słońca padały podłużnymi smugami na moją sierść i leniwie po nim sunęły wraz z każdym moim krokiem. Nie czułam zmęczenia mimo, że nie spałam prawdopodobnie już pełną dobę, a wszystko to było spowodowane nieco impulsywnym z mojej strony dołączeniem do tutejszej watahy. Minęły już jakieś dwa lata odkąd miałam zamiar zostać gdzieś na dłużej i miałam tylko nadzieje, że wyjdzie mi to na dobre. Tutejsze tereny mi imponowały, były bogate w żywe kolory i rozmaitą florę i faunę, która nieco różniła się od tej, którą miałam okazje poznawać w dzieciństwie. Wciągnęłam głęboko poranne powietrze, które delikatnie zakuło mnie w gardło na myśl o dzieciństwie. Odruchowo odkaszlnęłam po czym unosząc łapę do pyska, przyłożyłam ją lekko do niego zewnętrzną stroną i odchrząknęłam. Nie czekałam długo i ruszyłam dalej patrząc daleko ku horyzontowi z lekko uniesionym pyskiem, jakbym chciała sama sobie coś udowodnić. Już po kilku pewniejszych krokach moją uwagę przykuła istota w oddali, która po chwili zaczęła nabierać wilczy kształt. Od razu byłam nastawiona na to, że jest to członek watahy i choć pozostawałam nadal czujna to nie zwykłam podejrzewać innych w pochopny sposób. Zwolniłam nieco swój chód gdy zostałam zauważona i posłałam nieznajomemu, najwyraźniej basiorowi lekki uśmiech.
- Witaj. Jestem Calamity, nowy członek watahy. – przedstawiłam mu się z ciepłą nutą w głosie i delikatnie przekrzywiłam głowę jako nieme pytanie.
- Mam na imię Shadow. – głos wilka był spokojny, a postawa zdystansowany. Wystarczyło mi to by stwierdzić, że wilk nie ufa byle komu.
Brak agresji z jego strony sprawił, że ostatecznie się nieco rozluźniłam i pozwoliłam sobie na podejście odrobinę bliżej. Wtedy zauważyłam liczne rany i choć opatrzone, to w dalszym ciągu wyglądały na świeże. Współczułam mu, że doznał tak licznych obrażeń nawet mimo tego, że sama miewałam tak przynajmniej raz na trzy dni. Mogłam jedynie życzyć mu w myślach by już nie musiał mieć do czynienia z takimi przeżyciami, ale niezbadane są ścieżki naszego życia… Byłam jedynie zainteresowana tym co mu się przytrafiło. Wahałam się przez chwile, wiedząc, że mogę nie uzyskać odpowiedzi, ale w końcu przemówiłam.
- Skąd te rany? – starałam się by pytanie brzmiało łagodnie i nienachalnie, nie miałam zamiaru zmuszać go do odpowiedzi

<Shadow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz