Towarzyszyły mi ciche odgłosy śpiewających ptaków, które żwawo budziły się ze swojego krótkiego aczkolwiek krzepiącego snu. Ciepłe promienie świtającego właśnie słońca padały podłużnymi smugami na moją sierść i leniwie po nim sunęły wraz z każdym moim krokiem. Nie czułam zmęczenia mimo, że nie spałam prawdopodobnie już pełną dobę, a wszystko to było spowodowane nieco impulsywnym z mojej strony dołączeniem do tutejszej watahy. Minęły już jakieś dwa lata odkąd miałam zamiar zostać gdzieś na dłużej i miałam tylko nadzieje, że wyjdzie mi to na dobre. Tutejsze tereny mi imponowały, były bogate w żywe kolory i rozmaitą florę i faunę, która nieco różniła się od tej, którą miałam okazje poznawać w dzieciństwie. Wciągnęłam głęboko poranne powietrze, które delikatnie zakuło mnie w gardło na myśl o dzieciństwie. Odruchowo odkaszlnęłam po czym unosząc łapę do pyska, przyłożyłam ją lekko do niego zewnętrzną stroną i odchrząknęłam. Nie czekałam długo i ruszyłam dalej patrząc daleko ku horyzontowi z lekko uniesionym pyskiem, jakbym chciała sama sobie coś udowodnić. Już po kilku pewniejszych krokach moją uwagę przykuła istota w oddali, która po chwili zaczęła nabierać wilczy kształt. Od razu byłam nastawiona na to, że jest to członek watahy i choć pozostawałam nadal czujna to nie zwykłam podejrzewać innych w pochopny sposób. Zwolniłam nieco swój chód gdy zostałam zauważona i posłałam nieznajomemu, najwyraźniej basiorowi lekki uśmiech.
- Witaj. Jestem Calamity, nowy członek watahy. – przedstawiłam mu się z ciepłą nutą w głosie i delikatnie przekrzywiłam głowę jako nieme pytanie.
- Mam na imię Shadow. – głos wilka był spokojny, a postawa zdystansowany. Wystarczyło mi to by stwierdzić, że wilk nie ufa byle komu.
Brak agresji z jego strony sprawił, że ostatecznie się nieco rozluźniłam i pozwoliłam sobie na podejście odrobinę bliżej. Wtedy zauważyłam liczne rany i choć opatrzone, to w dalszym ciągu wyglądały na świeże. Współczułam mu, że doznał tak licznych obrażeń nawet mimo tego, że sama miewałam tak przynajmniej raz na trzy dni. Mogłam jedynie życzyć mu w myślach by już nie musiał mieć do czynienia z takimi przeżyciami, ale niezbadane są ścieżki naszego życia… Byłam jedynie zainteresowana tym co mu się przytrafiło. Wahałam się przez chwile, wiedząc, że mogę nie uzyskać odpowiedzi, ale w końcu przemówiłam.
- Skąd te rany? – starałam się by pytanie brzmiało łagodnie i nienachalnie, nie miałam zamiaru zmuszać go do odpowiedzi
<Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz