~~~~~
Obudziłam się wypoczęta i rzeźka jak ptak. Nie wiem ile przespałam, jednak sądząc po położeniu słońca zbliżało się południe. Powróciłam do jeziora, tym razem biorąc już kilka łyków chłodnej wody. Westchnęłam cicho, spoglądając w bezchmurne niebo. Nagle usłyszałam szelest. Gwałtownie odwróciłam głowę, spoglądając w stronę, z której dochodził dźwięk. Ujrzałam tak jakiegoś basiora, spoglądającego na mnie. Podszedł do mnie powolnym krokiem, aczkolwiek starając się nie zdradzić pewnego niepokoju o moją reakcję.
- Witaj, mam na imię Archimedes - przedstawił się z lekkim ukłonem. - A jakie ty nosisz imię? - spytał.
- Rose - odparłam krótko. - Nie musisz tak oficjalnie, nie zjem cię - zaśmiałam się.
Basior również parsknął cichym śmiechem.
<Archimedes? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz