wtorek, 4 października 2016

Od Rose cd. Archimedes'a

Poranna roda delikatnie muskała moje łapy, poruszające się w określonym rytmie. Każdy krok postawiony przeze mnie stawiał mnie o kilka centymetrów bliżej do mojego celu, którym był Wodospad Szczęścia. Nieprzespana noc jednak dawała się we znaki. Byłam potwornie zmęczona, całą noc nie zmrużyłam oka, przez nękające mnie koszmary. W końcu dotarłam na miejsce. Spojrzałam na cudowne strumienie wody spadająde z majestatycznych skał. Muszę przyznać, to przepiękne miejsce. Podjęłam decyzję o krótkiej drzemce w cieniu drzewa. Ułożyłam się wygodnie, po czym zapadłam w głęboki sen.
~~~~~
Obudziłam się wypoczęta i rzeźka jak ptak. Nie wiem ile przespałam, jednak sądząc po położeniu słońca zbliżało się południe. Powróciłam do jeziora, tym razem biorąc już kilka łyków chłodnej wody. Westchnęłam cicho, spoglądając w bezchmurne niebo. Nagle usłyszałam szelest. Gwałtownie odwróciłam głowę, spoglądając w stronę, z której dochodził dźwięk. Ujrzałam tak jakiegoś basiora, spoglądającego na mnie. Podszedł do mnie powolnym krokiem, aczkolwiek starając się nie zdradzić pewnego niepokoju o moją reakcję.
- Witaj, mam na imię Archimedes - przedstawił się z lekkim ukłonem. - A jakie ty nosisz imię? - spytał.
- Rose - odparłam krótko. - Nie musisz tak oficjalnie, nie zjem cię - zaśmiałam się.
Basior również parsknął cichym śmiechem.

<Archimedes? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz