poniedziałek, 24 października 2016

Od Dracon'a cd. Saphiry

Nie zbyt rozumiałem co się dzieje z waderą. Jak moc mogą zanikać? Moje zawsze był na swoim miejscu, zawsze tak samo silne, a każdego dnia nawet silniejsze! Także nie zbyt wiedziałem co mogłem jej poradzić. Po prostu stałem w nią wpatrzony czekając na cokolwiek. I w końcu ukazał się orzeł. Podlecieliśmy do ptaka, który nie spłoszył się na mój widok, co mnie tak szczerze ucieszyło. Przekazał telepatycznie jakąś informacje dla wadery, a ona dla mnie.
Znajdź wewnętrzny spokój, a twoje moce staną się silniejsze
Mała chatka z drewna przypominała opuszczoną, jakby mieszkał tam stary drwal, który już nie ma żony, a dzieci już dawno odeszły. Przestał zajmować się domem i stał on tak, jak teraz. Wokół rozciągał się las, jakby pusty. Czułem ten zimny powiew wiatru, jakbym tam był. Nie było tu ptaków, anie zwierząt. Trawa rosła pobierając ostatnie krople wody, a drzewa przestawały walczyć i zaczynały usychać. Ten widok wyglądał jak scena z jakiegoś koszmaru, gdzie wchodzisz do opuszczonego lasu, widzisz chatę i masz nadzieję na pomoc. A zamiast niej dostajesz śmierć.
Orzeł rozłożył swoje skrzydła i wzbił się w powietrze. Patrzyliśmy jak odlatuje. Żadne z nas go nie zatrzymywało, ani nie zawołało jego, bo nie mieliśmy takiej potrzeby. Spojrzałem na waderę.
- Lecisz ze mną? - zapytała, chociaż bardziej poprosiła. W sumie co mi szkodziło? Skinąłem twierdząco głową i zaczęliśmy szukać starego lasu, nad którym ptaki nie latały, zwierzęta uciekły, woda usychała, a ziemia gniła. I jeszcze ta chata...
To było podejrzane.

<Saphira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz